Bez tytułu
Komentarze: 4
Wlasnie skonczylam sluchac walcmana (oczywiscie zapozyczonego od mojej kuzynki) i myslalam nad nowa notka na blogaska :D W piatek bylam na tym koncercie HH, swietnie bylo. Klimacik extra, tylko sie musialam z quza chowac przed kamerka mojego wujka. Lepiej zeby nas potem cala rodzina nie ogladala na kasecie... Ktoregos dnia Sandri wyciagnela nas nad zalew. Nie bylo goraca, nawet sie zastanawialismy czy sie na deszcz nie zbiera. Jechalysmy sobie tak spokojnie laskiem, wymijajac kaluze. Nasz spokoj zaklocil tylko jakis maluszek ktory chcial nas przejechac :D Nad woda nie bylo praktycznie nikogo, tylko trzech niezlomnych i cierpliwych facetow lowiacych rybki. Po zacieklej dyskusji na temat wody w zalewie zgodnie stwierdzilysmy ze jest o wiele bardziej zanieczyszczona od ostatniego razu kiedy tam bylismy. No a wczoraj znajomi (dokladnie RaBBiT, RapiD, Sandri i Dominika) wyciagneli nas na mala przejazke rowerowa po KUKURYDZE. Troche pokluczylismy wsrod polych drozek (hehe) i wreszcie znalezlismy to upragnione pole z idealnie nadajaca sie do spozycia (przynajmniej tak wyglada...) kukurydzka. Nazbieralismy (czytaj: nakradlismy :) prawie cale plecaki, siejac spustoszenie hihihi A niedlugo chyba pojdziemy sie przejsc zobaczyc jak sie tam zyje moim znajomkom pod namiocikiem u Sandry... podobno twardo hyhy Papsik :*
Dodaj komentarz