Witam ;) Oj sie zdarzylo... Wczoraj jak zwykle spalam u Sandry pod namiotem (no moze nie zupelnie...) Byla impra na karpiku, wiec sie zaopatrzylismy w to co trzeba i poszlismy tam ze znajomymi :D Wszystko bylo ok, potancowalysmy sobie troche i wogole... Ale potem kumple poszli sie przejsc i od tego sie wszystko zaczelo. Za jakis czas przybiegaja i oznajmiaja ze jednego zatrzymaly gliny i ze niewiadomo gdzie jest ( a byl podpity niezle...). My juz cali w strachu, wiadomo, moze sypnac tez nas... Pomyslelismy ze go smerfy nie zabraly i poszlismy go szukac ;) Wluczylismy sie gdzies po polach i po garazach w srodku nocy, darlismy sie na OKW zeby go znalezdz no ale dobra... nigdzie go nie ma. Poszlismy do jego siostry zeby jej o tym powiedziec, ona nam kazala szybko do Sandry wracac. Ale tam tez go nie bylo. My juz sie z nerwow trzepiemy gdzie on wogole jest i czy go zabrali na policje, czy go puscili (najgorsza jest ta nieswiadomosc...) Moja kumpela i dwoch kumpli wzielo rowery i pojechali go na miasto szukac. Reszta zostala w domu, czyli w tym ja ;) No po jakims czasie wrocili ze znajda (tym kumplem) Fakt faktem mial obita morde i byl okradziony... ale dobrze ze sie wogole znalazl :D Jak juz go prowadzili do domu to jeszcze raz ich smerfy dopadly ale zwiali na szczescie. Jak wrocili do domu to sie wielkie zamieszanie zrobilo, wszyscy roztrzesieni i wogole... kurcze gdybyscie nasze miny widzieli... Co za nocka... jeszcze zesmy potem z dobra godzine siedzieli i gadali o wszystkim, w koncu trzeba bylo jedna wersje wydarzen poskladac ;) Udalo nam sie cos sensownego wymyslic :D Qufa co za nocka... a mialo byc tak pieknie... Pozdroffka 4 all :***
Dodaj komentarz