Archiwum październik 2004, strona 1


paź 16 2004 tego... no!
Komentarze: 18

Na chwile obecna stwierdzam ze:
% zapowiadaja sie dni deszczowe a mi przecieka parasolka i kapie mi na srodek lba :/
% zdecydowanie za dlugo trwaja zajecia na zaocznych studiach bo mi porywaja mezczyne na caly łikend ;(
% przejadlam sie frytkami
% na domiar zlego zjadlam prawie caly sloik drzemu babcinej roboty ;D
% niedziela zapowiada sie dosc nudnie, chyba ze ktos przygarnie kropka i cos wymysli ;)
% w koncu zebralam sie w sobie i wyrwalam brwi... bo mi zarosly ;) [lol]
% nawet mi to prosto wyszlo ;P
% film ktory bardzo chcialam oglanac nie dziala ;( (!!!)
% skonczyla mi sie herbatka malinowa ;(
% musze zatrudnic kogos zeby mi latal do "malinki" po Tymbarki... bo uzaleznienie sie odzywa ;P
% nadchodzacy tydzien zapowiada sie... sprawdzajaco (a raczej sprawdzianowo)
% mam jutro nadzieje... na cos :> no, moze nie nadzieje... ale mam cos :D na cos :D [lol]
% wiem, wiem... czassami trudno jest mnie zrozumiec...
% ale kto zrozumie kobiete?
% a jeszcze lepiej: KTORA KOBIETA ZROZUMIE MEZCZYZNE ???
% ???
;D

% a to jest moj 99 wpis na tym blogu ;) to co? jak obchodzicie ze mna 100 rocznice? i kto przynosi szampana? ;P

mariczkaa : :
paź 11 2004 Kolor nadziei
Komentarze: 18

"Zielono w glowie, he... Zielono wszedzie... Co teraz bedzie, he? Co teraz bedzie..."

Bedzie zielono. Bedzie kolorowo. Jednak. O!

Marika w bluzce z zolto-bialo-czarno-rozowymi rekawami, kolorowymi cekinkami na cyckach, bajeranckim uczesaniu z zielonymi gumkami do wlosow wybiera sie z bananem na twarzy do budy kompletnie nieprzygotowana z zadnego przedmiotu. i co? i choooooj ! :D

mariczkaa : :
paź 08 2004 zwariuje
Komentarze: 13

Szkoda ze osoba ktora kocham nie moze przyjsc i pobyc ze mna wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebuje, a w poblizu nie ma nikogo bliskiego... przyjaciela... przyjaciolki... kogokolwiek! =[

mariczkaa : :
paź 04 2004 Kiedy Bylam Mala Dziewczynka Hej ! ! !
Komentarze: 14

No wlasnie. Jeszcze kilka lat temu, kiedy ktos mi mowil ze bede chciala wrocic do lat dziecinstwa to odpowiadalam "nigdy". I wlasnie nastalo to nigdy. Podswiadomie nadal dodaje sobie lat zeby byc "starsza, doroslejsza" ale jednoczesnie chce byc ta "mlodsza i dziecinniejsza", chociaz wiem ze zycie toczy sie dalej i do dziecinstwa nigdy nie wroce. Jak kazdy. I rowniez jak kazdy zaczynam dopiero teraz uswiadamiac sobie ze najpiekniejszy okres zycia mam powoli za soba. Czas, gdy nie bylo problemow, watpliwosci, rozmyslan. Tzn. napewno jakies byly ale dotyczyly one glownie tego do ktorej kolezanki podac pilke lub jaka lalka sie pobawic. Chcialabym miec teraz tylko takie problemy. O nic sie nie starac, miec wszystko co najwazniejsze pod reka. Kiedys to byla milosc rodzicow, ich opieka i cos do zabawy. Teraz? Milosc, ale nie tylko ta rodzicow. Milosc od innych ludzi. Przyjazn, zyczliwosc i zrozumienie(co sie tyczy rowniez dawania :). Cos do zabawy zamienilam na rozne codziennie lub czesto wykonywane czynnosci ktore mi zawalaja cale dnie. Niektore pozytywne i z nich sie ciesze, inne mniej... Kiedys bylam smutna kiedy ktos mi zabral misia albo mama owiedziala ze czegos mi nie wolno robic. Teraz te problemy sa zupelnie inne, i o wiele wieksze chociaz wtedy wydawaly mi sie ogromne. Wiem, ze beda jeszcze wieksze i wieksze i wieksze... i za 10 lat terazniejsze problemy beda wydawaly mi sie malutkie. A moze nie. Moze beda podobne. Szkoda tylko ze cos mi sie pieprzy. Mota. Placze. Zaczynam sie chyba jakos... gubic. We wlasnej sobie. W swoch myslach, dazeniach. Niby czegos chce, za chwile juz wydaje mi sie ze nigdy tego ne chcialam...A i zapomnialabym wspomniec o genialnych zawiasach :D W sieci jednego z nich jestem w tej chwili i wlasnie niebezpiecznie zaczynam odplywac... Ej... "buzliwy" okres dojzewania juz mi sie chyba skoczyl to skad to wszystko? hm...

mariczkaa : :
paź 01 2004 Tyci spostrzezenia
Komentarze: 11

Klasa z klasa. Tak chyba mozna nazwac moja terazniejsza 1b. Jak to dzisiaj na biologii walnela ktoras Pan, jestesmy razem juz miesiac :) i na podstawie tego miesiaca z klasa moge stwierdzic, ze nie sprawdzily sie moje obawy. I sie z tego ciesze... Jak bedzie dalej? Zobaczymy, ale juz wiem ze damy rade. Kiedy przylukalam pierwszy raz liste klasowych ziomalkow, z przerazeniem zobaczylam ze nie ziomali, ale same ziomalki mam w klasie :) zdarzylam tylko sobie pomyslec "shit" i juz mi mama nawijala ze takie klasy dziewczece sa najgorsze, sama zawisc, nienawisc, rywalizacja i klotnie. Ja sie obawialam tego, ze w klasie bede miala same wozace sie paniusie ktore mysla ze sa niewiadomo kim itd... (no, wiecie o co kaman :D) Byl jeszcze problem: nikogo poza 4kolezankami z bylej klasy nie znalam. Nawet z nazwiska... Obco... Okazalo sie ze niepotrzebnie sie obawialam. Na rozpoczeciu roku duzo o klasie nie moglam powiedziec, ale stwierdzilam ze znam duzo osob z widzenia i ze slyszenia :) W kolejne dni bylo takie troche glupkowate zapoznawanie, podawanie reki, jakies wymienianie uwag... Na dzien dzisiejszy stwierdzam ze mamy juz niezle klasowe moty i... chyba bedziemy zgrana klasa. Narazie idzie nam niezle. Chyba nie zauwazylam sladu zawisci, nienawisci czy jakichs klotni i nieporozumien. Wrecz przeciwnie, mam wrazenie czasami, ze wszyscy ciesza sie z sukcesu jednej... Chociaz to chyba raczej niemozliwe zeby 29 dziewczat znajacych sie srednio 1 miech cieszylo sie z 5 jednej... Nie wiem. Mam tez wrazenie, ze prawie kazda z nas jest bardzo pomocna dla drugiej. Wiadomo, z jednymi od razu zalapalam kontakt, z innymi nie mam go prawie wogole ale... ksiadz zawsze powtarza ze jest w szoku, ze jestesmy idealne, doskonale i lepsze niz myslal. Moze trzymajmy sie tego stwierdzenia :D
P.S. Ciezko mi pisac w rekawiczkach :( No co... w lapki mi targa :(

mariczkaa : :