Komentarze: 10
No tak. Poszukiwania zakonczone. Wszystko dzieki malutkiej ale kochaniutkiej osobce zwanej Ameri :* Jak powszechnie wiadomo mam manie na wszystko z losiami zwiazane i teraz mania zagoscila nawet na blogu. Teraz za kazdym razem jak wejde na niego bede miala w zasiegu wzroku dwa sliczne losie - tego szablonowego, i tego co stoi powyzej - na monitorze. Stefana. Szkoda ze nawet nie sa do siebie podobni... A pro po... moze by nazwac jakos tego szablonowego? Czekam na przypalowe propozycje :P I wychodzi na to, ze od losia sie wszystko zaczelo. Pewnie moja mama zobaczyla kiedys pania losiowa z malchem i pomyslala ze tez chce miec dzieciatko! :P Puniej byl "Grzesiu Jazz" (czyt. dżez) zobaczony w kwiaciarni na Glogowskiej i od razu pokochany! Alez ja uhahana wtedy ze sklepu wyszlam... Szkoda ze mi go nikt kupic nie chcial bo byl po 100 zł :( Puniej dzieki jelonkowi (to co, ze nie dzieki losiowi ale rogacze to przeciez jedna wielka rodzina nie?) poznalam mojego terazniejszego (i przyszlego mam nadzieje) mezczyzne. Dzieki jednemu malemu zdjeciu. Podejrzewam ze wiekszosc wie o co chodzi bo nawet na sieci jest moj "jelonek". Natomiast niedawno nabylam Stefana Siergieja Losia. "Swiatecznego" bo ma sweterek z czerwonym prezentem ale to juz wina producenta. Niestety nie rozroznil losia od renifera i jakos tak chyba wyszlo.Tak wiec los stanowi wazna postac w moim zyciu. Przez losia sie wszystko zaczelo. Iii... czy na losiu sie wszystko skonczy?