Archiwum sierpień 2004


sie 29 2004 "Dobrze jest..."
Komentarze: 13

"Pseudointelektualizm, szampon przeciwlupierzowy, kwasne deszcze sok jablkowy, wyjazdy kina samochody, metlik w glowe watpliwosci, mucha w zupie na sniadanie, wpol do osmej wiadomosci, gdzie najcieplej jest. Dzis wszystko to... niewiele juz obchodzi mnie. Leze tu, tak dobrze jest gdy wszystko to traci swoj sens... Dobrze jest..."
Tez pojde sie polozyc. Bede sie byczyc brzuchem do gory przez najblizsze godziny. I wszystko straci sens. W tym czasie nie bedzie nic wazniejszego do zrobienia tylko lezenie i nicnierobienie. Nie bede zaprzatac glowy waznymi i blachymi sprawami. Przyjdzie zapomnienie. Na przynajmniej ta godzinke. Moze na dwie. Nie bede myslec o tym, ze czuje sie chujowo. Ze mialam nieporozumienie z chlopakiem. Ze za dwa dni wyruszam do nowej szkoly. Ze pocharatalam sobie usta zebami obgryzajac je. Ze boli mnie palec. Ze o 18 wyruszam z "niewiem jeszcze dokladnie kim" gdzies. Ze rozmazalam sobie tusz na pliczku. Ze mam brudnego paznokcia na kciuku i musze go wyczyscic (:P). Ze mam zolta reke od trzymania w niej grzyba (nie pytajcie...:P). Bede tylko lezec, sluchac muzyki i odglosow dostepnosci uzytkownikow na gg. I nic wiecej... Zegnam... ide sie pozawieszac...

mariczkaa : :
sie 26 2004 Czuje sie...
Komentarze: 11

I znow. Siedze wtulona w trollowy, oliwkowo - zielony sweterek i cierpie. Tym razem nie przez tak zwany PMS a chorobe. Zajadam platki Cornflakes na "sucho" (czyt. bez mleka) - ktorych caly kilogram mozna kupic za bardzo atrakcyjna cene w jednym z "zoltych" supermarketow z czerwonym robaczkiem (zeby nie bylo reklamy...). Zzarlam wszystkie tabletki jakie byly w domu i teraz rodzice przeze mnie poszli uzupelniac zapasy. Na chrypke. Na przeziebienie. Na grype. Na uczulenie. Niewazne. Wszystko zjadlam. Niestety niewiele pomoglo. Takze umieram sobie w spokoju i w samotnosci a jedyna osoba do ktorej sie moge w tej chwili przytulic jest Stefan. Tylko ze on nie pocaluje. Nie powie milego slowa. Nie rozsmieszy. Nie sprawi ze zapomne o zlym samopoczuciu. To tylko slodka maskotka. Niestety, sily wyzsze tak zdecydowaly. W probie ozdrowienia nawet nie pomogly dwa obejrzane dzisiaj rano filmy z ulubiona aktorka Julia Stiles... Wczoraj nawet przez to wrzechogarniajace mnie przeziebienie zasnelam na 3 secie meczu Polska-Brazylia w siate ;( Dobrze ze za duzo nie ominelam. I tak przerzneli ale wierzylam w nich mocno i nadal wierze. Nie ma to jak duch sportowy u kobiety. Chociaz bardziej do ogladania sportu niz do uprawiania ale to tez sie liczy. I... czuje sie... taka zgwalcona. Przez wirusy! :(

mariczkaa : :
sie 24 2004 Łoś - początkiem i końcem?
Komentarze: 10

No tak. Poszukiwania zakonczone. Wszystko dzieki malutkiej ale kochaniutkiej osobce zwanej Ameri :* Jak powszechnie wiadomo mam manie na wszystko z losiami zwiazane i teraz mania zagoscila nawet na blogu. Teraz za kazdym razem jak wejde na niego bede miala w zasiegu wzroku dwa sliczne losie - tego szablonowego, i tego co stoi powyzej - na monitorze. Stefana. Szkoda ze nawet nie sa do siebie podobni... A pro po... moze by nazwac jakos tego szablonowego? Czekam na przypalowe propozycje :P I wychodzi na to, ze od losia sie wszystko zaczelo. Pewnie moja mama zobaczyla kiedys pania losiowa z malchem i pomyslala ze tez chce miec dzieciatko! :P Puniej byl "Grzesiu Jazz" (czyt. dżez) zobaczony w kwiaciarni na Glogowskiej i od razu pokochany! Alez ja uhahana wtedy ze sklepu wyszlam... Szkoda ze mi go nikt kupic nie chcial bo byl po 100 zł :( Puniej dzieki jelonkowi (to co, ze nie dzieki losiowi ale rogacze to przeciez jedna wielka rodzina nie?) poznalam mojego terazniejszego (i przyszlego mam nadzieje) mezczyzne. Dzieki jednemu malemu zdjeciu. Podejrzewam ze wiekszosc wie o co chodzi bo nawet na sieci jest moj "jelonek". Natomiast niedawno nabylam Stefana Siergieja Losia. "Swiatecznego" bo ma sweterek z czerwonym prezentem ale to juz wina producenta. Niestety nie rozroznil losia od renifera i jakos tak chyba wyszlo.Tak wiec los stanowi wazna postac w moim zyciu.  Przez losia sie wszystko zaczelo. Iii... czy na losiu sie wszystko skonczy?
    

mariczkaa : :
sie 24 2004 Pomocy pilnie poszukuje !!!
Komentarze: 2

Ludzie! Stracilam wszelkie sily! Od 4 dni siedze przed kompem z bolem kregoslupa w poszukiwaniu szablonu... Ten jest juz kompletnie wytarty... Tylko ze bylam chyba na wszystkich stronach ktore sa w wyszukiwarkach i co????? Marice sie nic nie podoba! A jak sie podoba to nie dziala na blogu. Jesli macie jakies stronki (dodam ze niezbyt popularne bo wszystkie popularne odpadaja) to zarzuccie nimi bo niedlugo to chyba zwariuje :D

P.S Z moim okiem juz wszystko gód... Zostala tylko mala czerwona kropeczka :D

mariczkaa : :
sie 20 2004 Dupa wolowa i juz!
Komentarze: 14

Wracam z zakupow. Umawiam sie z Miskiem na ustawke za jakies 20 min. Przychodzi. Wychodzimy. Planuje jakis dluzszy spacerek, nawet psa nie bralam bo po co sie z nim scierac jeszcze. No wiec idziemy. Kolo wierzy cisnien mijamy KoCice i MaRgOlCiE. Mowimy sobie "czesc". Idziemy dalej. Rozmawiamy. Nagle cos mi usiadlo pod okiem. Pochylilam sie zeby to spadlo. I wtedy poczulam... Ten bol...Okropny jakby ktos igle wbil na sile. Zaczelam to strzepywac ze swojego policzka. Spadlo na ziemie - osa... I co?
I takim kurwa sposobem mam spuchniete pol twarzy i oko. Jeszcze dosc malo. Mam nadzieje ze wiecej nie bedzie. Bo bede wygladac jak bokser po walce... I to tak cholernie boli. A to juz ze 3 godziny temu mialam owe spotkanie z osa. Tak jakby, nie mogla mnie do cholery ominac. To nie, bo Marika ma gowniane szczescie. Nawet mezczyzna bolu nie usmierzyl. Nie moge otworzyc buzi. Nie moge jesc. NIe moge zrobic zadnej innej rzeczy zwiazanej z otwieraniem gebki. Prawie nie moge mowic. Jedyne moje pocieszenie ze ta dupa wolowa zdechla od razu :) A mialo byc tak pieknie... =[

mariczkaa : :