Komentarze: 19
Dookola mnie toczy sie zycie.
A ja siedze otulona w swoj oliwkowozielony milusi sweterek i mam wszystko w dupie.
Problemy natury kobiecej sa momentami naprawde straszne.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Dookola mnie toczy sie zycie.
A ja siedze otulona w swoj oliwkowozielony milusi sweterek i mam wszystko w dupie.
Problemy natury kobiecej sa momentami naprawde straszne.
Komedyje:
^liiiczne lachy spowodowane zobaczeniem kasety z wieczorku:
-Nasza wychowawczyni z gosciem od w-f (Brojkiem) pakowali sie chamsko na kamere tanczac, w koncu kamerzysta zaczal od nich uciekac ale i tak go dorwali :D
-Wszyscy maxymalnie skupieni na polonezie, malo kto sie usmiecha :D
-Jeden gosc sobie bez przerwy liczyl "raz, dwa, trzy" a prosto przed kamera jak sie zaciagnal mowiac tak fajnie "rrrrrrrrrrrrraz!" z entuzjazmem ze to juz koniec poloneza :D
-Moje zgubienie kolczyka-kola przy tancu erotycznym na srodku kolka z Rabbitem :D
-Poczatkowy taniec Rabbita z Chmurka kiedy to raz jedno, raz drugie wyskakuje z lewej strony ekranu :D
-Ujecie na "szpilkowy" filar, gdzie laski zostawialy swoje buciki :D Oj! Pan kamerzysta wszystko przyluka!
-Otwieranie naszych jakze alkoholowych szampanow "Picolo" :D
I rozne takie inne... o jednym epizodzie tak publicznie nie napisze bo bedzie po chamsku ale kto ogladal to chyba bedzie wiedzial co mialam na mysli ;P A teraz czesc dalsza Komedyji
^wczorajsza wyprawa z pieskiem (no, i oczywiscie ze spiacym krolewiczem Drupim :*) jakos w okolice Włotkowa czy gdzies...No i lach z dwoch gosci tarabaniacych sie rozklekotanym samochodem ktory im stawal co 20 m... Historia lubi sie powtarzac, sie powtarzac :D
^ciagly lach z textu "kiedy patrze tak na Ciebie jak na KLAUNA ajjjjjjj dla mnie masz DAUNA" :DDDD
Starczy.
Dramaciki:
^na wspomnianej wyzej wycieczce krajoznawszej z psem zaczelam miec dziwne wizje... Np. ze znajdujemy jakiegos zakrwawionego trupa...
^ta... dramat tez byl na tej kasecie z wieczorku - no bo przeciez jak lachy to i siara... :D I jeszcze pokazany nasz placzliwy koniec roku... Jak to kumpela Deisy okreslila bardzo dramatyczny! :(
^doigralam sie konsekwencji tej wyprawy nad zalew... skora mi schodzi nie dosc ze z ramion i mam na brazowej skorze jasnorozowe plamy swierzej skorki (ktora przypomina pupe niemowlecia :P) i z twarzy (!!!) :(
^dlaczego ja nie mam rzadnych planow na wakacje ;( WHYYYYYYYYYYYYYYYYYY !!! :( ( w sensie ze nie to ze sie nudze czy cos tylko jak wszyscy wyjezdzaja gdzies to jakos tez bym chciala!)
^musze niedlugo sie szykowac do kumpeli na seans ogladania kasety z wieczorku (zeby wspolnie pokomentowac) a siedze z zupelnie mokra glowa, w pizamce i wogole :D
Reszty co mialam napisac nie pamietam bo kochana kuzynka Karu$ wytracila mnie z watku :D
No tak. Ledwo siedze. Wstalam tak wczesnie. Dlaczego? Usmarzylam sie wczoraj... :( Wyruszylismy nad zalew po 11 a wrocilismy przed 18. Oprocz drogi przez las, Marika caly czas na sloncu. Zreszta jak wiekrzosc nas. Strzaskalam sie porzadnie, ale co mnie martwi: niesymetrycznie. Z tylu prawie wogole sie nie opalilam prownujac tyl do przodu :D Bywa... Nawet sie troche wczoraj zmeczylam chociaz lubie piesze wedrowki :) Akcje dnia? Byly...
^Sandra: Marika ale Ty masz dziwne kolory... Ja: Jak dziwne o co Ci chodzi? Sandra: No, taka jestes kolorowa!
^Wrzucenie mnie do wody i bezlitosne ochlapanie - autorzy - Sandra&Sonia ;P
^Odwiedzenie nas na plazy przez MaNiUrKe. 30 stopniowy upal, zdychamy z goraca, a ona prawie trzesac sie w polarze: "Jejku jak mi jest zimno!"
^Sandrze nalecialo tej wody syfiastej do piwa :D I jak to pic?
^Ja: Ty... to moze zapoznamy sie z tym facetem z tatuarzami co siedzi niedaleko nas? Sandra: No, spoko tylko co mu powiemy? Ja: Nieee wiem... fajne ma tatuaze... Sandra: No, tez na nie zwrocilam uwage. PO CHWILI WYRAZILAM SWOJE SPOSTRZEZENIA: Oz w morde on nie ma zebow z przodu! :D Sandra&Ja: łach.... :D
Tak... to tylko po krotce. Niedlugo (juz w piatek) bede juz miec kasete z wieczorku. No, to lasencje ogladamy... :D Wsplny senas... A tak wogole to zapytowywuje sie... (z pozdrowieniami dla Rysy :D) Dlaczego ja NIE mam zadnych planow na wakacje? :(
Macie. Namiastke lata na moim szablonie. No, bo to co teraz sie dzieje za oknem to latem nie mozna nazwac... Moze dzisiaj jest troche ladniej... Dokoncze upiekszac bloga jak wroce, tymczasem wybieram sie nad zalew piechotka... Buziaczki :*
No, nie jest zle w sumie :D Wcinam sobie kromke chleba z pasztetem (cóz za pasztet :D), zaraz zaczne wcinac kromke z "Serkiem wiejskim" i jakze czerwoniastym pomidorkiem :D Za oknem nawet czasami przyswieci slonce. Czasami ale zawsze cos :D (kolejny gryz chleba z pasztetem) Zastanawiam sie kiedy nazbieram wystarczajaco duzo produktow do mojej manii zasuszania roz i wieszania ich na scianie. Narazie mam dwie ;P Za to jedna piekna i wisi u mnie nad lozkiem, a pochodzi ona z Balu Gimnazjalnego. Moze ktos zechce mi kupic jakis bukiet zebym miala co zasuszac :D Na wierzy koscielnej wlasnie jest wybijana melodyjka, ktora przyprawia mnie o rozproszenie umyslu :D Ilez to razu skupialam sie na czyms, a tu benc, bach i gra melodyjka a ja puzniej chodze przez pol dnia nucac jakas piesn koscielna :P (zaczynam kromke z pomidorkiem i serkiem ;P) Ogladam sie na moje lozko. Znow kapa rozwalona przez mojego tarzajacego sie psa :D Zgubilam gdzies dzisiaj jednego kapcia i dlatego moge sobie legalnie chodzic na boso. Mysle, musze sciagnac stary plan lekcji z tablicy korkowej nad biurkiem, bo jest przestarzaly. Niedlugo bedzie tam wisial nowy. Eh, przydalo by sie wyniesc kubek z budyniem o tajemniczym smaku na "m" pozostaly z wczorajszego wieczornego seansu filmowego. Przydalo by sie rowniez wyniesci miseczke ktora tez stanowi pozostalosc po wczorajszym seansie filmowym. Ale to zaraz, teraz nie chce mi sie, jak zwykle :D I jeszcze niezamknieta rozmowa z gg z moim chlopakiem, ktory teraz zabawia sie w kucharza. Stukot sztuccow przygotowywanych na obiad w kuchni przez mojego tate (tylko dlaczego juz teraz, skoro obiad o 13.30???). Znow narzekania mojej mamy. Chyba sobie zamkne pokoj, po co tego sluchac :D I jeszcze moja lapa "heyah" powieszona nad biurkiem ktorej chetnie nieraz przybilabym pione :D Notka bez ladu i skladu, po prostu otaczajace mnie zycie w tej chwili :D Zyc nie umierac...